KOCHANEK MIMO WOLI-Jordan Penny, JORDAN PENNY

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
PennyJorda
n
Kochanek mimo woli
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Ward patrzył na swojego przyrodniego brata,
odczuwając jednocześnie gniew, ból i wyrzuty su­
mienia.
- Dlaczego, u licha, jeśli potrzebowałeś pienię­
dzy, nie zwróciłeś się z tym do mnie? - zapytał
ostro.
Włosy Ritchiego lśniły złociście, a z jego błę­
kitnych oczu wyzierała skrucha.
- Tyle już dla mnie zrobiłeś, tyle mi dałeś. - Rit-
chie mówił cichym, spokojnym głosem, bardzo po­
dobnym do głosu swojego ojca, ojczyma Warda. -
Nie chciałem ci zawracać głowy ani prosić o nic wię­
cej, ale ten rok studiów podyplomowych w Ameryce
będzie sporo kosztował - wyznał szczerze i widać
było, że entuzjazm na myśl o dalszych studiach ogar­
nia go bez reszty.
Ward stracił ojca, będąc niemowlęciem. Zginął
on na skutek wypadku przy pracy, który jednak
zdarzył się tylko dlatego, że pracownikom nie za­
pewniono odpowiednich warunków bezpieczeń­
stwa. Wówczas nie podlegało to jeszcze tak ścisłej
10
kontroli jak teraz, a wypłata wdowie jakiegokol­
wiek odszkodowania zależała wyłącznie od dobrej
woli pracodawcy.
Matka Warda nie otrzymała nic - a nawet mniej
niż nic. Wkrótce po śmierci męża musiała opuścić
służbowy dom w szeregowej zabudowie i wraz
z malutkim synkiem przeprowadzić się do swych
rodziców, mieszkających w północnej części mia­
sta. Ward pozostawał pod opieką babci, podczas
gdy matka zarabiała na życie sprzątaniem.
To właśnie pracując jako sprzątaczka w szkole,
do której chodził jej syn, poznała swego drugiego
męża, ojca Ritchiego.
Nie od razu przyjęła oświadczyny spokojnego, ła­
godnego nauczyciela języka angielskiego. Przedtem
długo rozważała z Wardem wszystkie za i przeciw
ewentualnego zamążpójścia.
Ritchie był dzieckiem późnym i nieoczekiwa­
nym, łatwo więc zrozumieć, że stał się dla swych
rodziców oczkiem w głowie. Do złudzenia przy­
pominał ojca. Podobnie jak on łagodny i dobrze
wychowany, roztargniony naukowiec często stawał
się ofiarą ludzkiej małoduszności, nieuczciwości
i egoizmu, ponieważ wszystkie te cechy były im
obu zupełnie obce.
To właśnie wpływ ojczyma i jego mądra rodzi­
cielska miłość sprawiły, że Ward zdobył wykształ­
cenie, a później zajął się interesami i założył włas-
11
ne przedsiębiorstwo. Dorobił się i teraz był milio­
nerem, ponieważ jego firma medialna została za­
kupiona przez wielką amerykańską spółkę. Stać go
było na wszelkie luksusy, lecz wybrał styl życia
prosty, niemal ascetyczny.
Ward był wysoki, potężny i szeroki w barach.
Mocną budowę odziedziczył po ojcu i dalszych
przodkach z jego strony, ludziach ciężko pracują­
cych fizycznie.
Inni mężczyźni odczuwali przed nim respekt,
a kobiety...
Rozczarował się do nich bardzo wcześnie,
w wieku dwudziestu dwóch lat poślubiwszy
dziewczynę, która okazała się cyniczna i wyracho­
wana i po niespełna roku opuściła go dla kogoś
bogatszego. Nie sprawiła mu satysfakcji wiado­
mość, że jej drugie małżeństwo też się nie udało
i że gdyby tylko chciał, skłonna była do niego
wrócić. Dla niego była to już przeszłość, której
nie zamierzał wskrzeszać.
Uznał, że można żyć bez kobiet, i rzeczywiście
jakoś się bez nich obywał. Nie oznaczało to jednak,
że nie miał innych problemów. Oto właśnie stanął
wobec jednego z nich.
Kiedy Ritchie dostał się na studia w Oksfordzie,
Ward z całą gotowością podjął się go finansować.
Był to przecież jego przyrodni brat, ktoś bliski.
Poza tym Ward nigdy nie zapomniał o pomocy,
12
jakiej jemu samemu w analogicznej sytuacji udzie­
lił ojczym.
Oboje rodzice byli już na emeryturze, przy tym
ojczym, sporo od matki starszy, chorował na serce
i potrzebny był mu spokój; należało oszczędzać
mu stresów. Dlatego właśnie...
- Dlaczego, u licha, nie powiedziałeś mi, że
potrzeba ci więcej pieniędzy? - powtórzył, tym ra­
zem już z gniewem.
- Ty i tak już mi tyle dałeś. Po prostu nie mog­
łem... - wyjąkał Ritchie.
- Na litość boską, Ritchie, jesteś przecież in­
teligentnym facetem. Czy twój zdrowy rozsądek
nie podpowiadał ci, że to jakieś oszustwo? Przecież
nikt nie dałby ci takiego oprocentowania.
- Wydawało mi się, że to ogłoszenie rozwiąże
mój problem. Miałem w banku te pięć tysięcy, któ­
re dostałem od ciebie, i gdyby w ciągu, przypuść­
my, kilku miesięcy udało się z nich zrobić dziesięć,
a jeszcze oprócz tego znalazłbym jakąś pracę na
wakacje... - przerwał, widząc, że Ward nie po­
siada się z oburzenia.
- Nie miałem przecież pojęcia... - próbował
się bronić.
- Tak, to się zgadza - przyznał Ward ponuro.
- Opowiedz mi lepiej wszystko od początku.
- No więc, w jakiejś gazecie, nie pamiętam już
której, znalazłem ogłoszenie, że osoby zainteresowa-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl
  • © 2009 Zaopiekuj się moim sercem - zostawiłem je przy tobie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates