[ Pobierz całość w formacie PDF ]
KOGO MUSZĄ PRZEPROSIĆ ŻYDZI ?
Przez wiele ostatnich miesięcy Polska była terenem prawdziwie żałosnego spektaklu. Wielka antypolska część mediów, ludzie nowej Targowicy, wytaczali Polsce i Polakom proces na oczach świata, żądając pokutnego samobiczowania za mord Żydów w Jedwabnem przed 60 laty. Całą Polskę, cały naród, próbowano obciążyć winą za mord dokonany z niemieckiej inspiracji i pod niemieckim kierownictwem w czasie, gdy na terenach zbrodni rządzili niemieccy okupanci i gdy nie istniały żadne polskie struktury państwowe i samorządowe. Cel potępień był od początku znany - wpisywał się w wypowiedzianą już kilka lat wcześniej - w 1997 r. groźbę jednego z przywódców Światowego Kongresu Żydów - Israela Singera. Zagroził on już wówczas otwarcie, że Polska „będzie upokarzana”, jeśli nie ustąpi pokornie wobec żydowskich roszczeń w sprawie odszkodowań za mienie w Polsce. Te roszczenia sięgają zaś ogromnej sumy 65 miliardów dolarów - jak ostrzega nas żydowski naukowiec z USA - prof. Norman G. Finkelstein, apelując do Polaków, by nie ulegali naciskom grupy żydowskich szantażystów.
Nie wolno pogodzić się z próbami przefarbowywania polskiej historii na czarno, bo ulegając im niegodnie zgrzeszymy wobec tak wielu naszych przodków, którzy ginęli z imieniem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej na ustach, którzy ginęli po to, „żeby Polska była Polską”. Nie wolno pogodzić się z lansowanymi przez różnych Grossów rasistowskimi wizjami historii świata, które każą Polakom kornie padać na kolana i przepraszać Żydów jako rzekomo bezgrzeszny naród ofiar i aniołów. Każdy naród miał w swej historii wielu ludzi szlachetnych i aniołów, ale każdy miał też swoją czeredę podleców. Podleców, za których może i powinien bić się w piersi.
Faktem jest, że wbrew kłamstwom wpływowych mediów, Żydzi mają aż nadto wiele powodów do bicia się w piersi i przepraszania licznych narodów za zachowanie swych niegodnych przedstawicieli.
[4] Prezentowana tu książeczka jest próbą bardzo skrótowego przedstawienia tych działań, za które Żydzi powinni przeprosić inne nacje. Co najistotniejsze, żydowskie „grzechy” wobec innych nacji, staram się przedstawiać głównie w oparciu o uczciwe wyznania samych Żydów, takich jak: Hannah Arendt, Albert Einstein, prof. Israel Shahak, prof. Ludwik Hirszfeld, etc., etc.
I. Powinni przeprosić Polaków:
- Za zdradzanie nas na rzecz zaborców
Powszechnie wiadomo, że przez całe stulecia Polska była jedynym schronieniem dla Żydów z całej Europy. Zyskała wtedy miano „paradisus Judeorum” (Raj dla Żydów), użyte wobec Polski m.in. W Wielkiej Encyklopedii Francuskiej w XVIII w. Współczesny historyk żydowski Burnett Litvinoff ocenił w monumentalnym dziele „Antysemitism and Modern History” (London 1988, że „przypuszczalnie Polska uratowała Żydów od całkowitego wyniszczenia” w wiekach średnich i w dobie Odrodzenia. Niestety za to schronienie, udzielane przez stulecia Żydom, prześladowanym w całej reszcie Europy, jakże często spotykaliśmy się w dobie zaborów z przejawami skrajnej wręcz „ucieczki od wdzięczności” ze strony wielkiej części Żydów.
Słynny żydowski przywódca syjonistyczny dr Leon Reich pisał w 1910 r., że: Potrzeba trzymania z silniejszym bierze u Żydów górę nad poczuciem wdzięczności (cyt. za: M. Wańkowicz „O Żydach”, „Kultura” 7-8,1950, s. 45). Doświadczyliśmy tego niestety aż nazbyt często w czasie zaborów. Przeważająca część Żydów okazała się całkowicie obojętna na los Polaków w czasie ich najgorszej niedoli w zaborze rosyjskim i pruskim (bardziej złożona była sytuacja w zaborze austriackim), a częstokroć zdecydowanie stawała po stronie bezwzględnych rusyfikatorów i germanizatorów.
Ci spośród Żydów, którzy poparli Polaków w czasie ich niewoli stanowili mniejszość, począwszy od Berka Joselewicza poprzez rabinów Abrahama Kohna (otrutego w 1848 r. przez ortodoksyjnego [5] Żyda za swą manifestacyjną propolskość) i Meiselsa do Askenazego czy Feldmana.
Do niesamowitych rozmiarów dochodziło niekiedy identyfikowanie się Żydów z zaborcami Polski. Historyk żydowski Jakub Schall wspominał, że w 1848 r. Żydzi poznańscy stanowczo odrzucili wezwania do powstania polskiego, twierdząc, że czują się Niemcami i że ze sprawą polską nie mają dosłownie nic wspólnego.
To całkowite identyfikowanie się z Prusami i niechęć do Polski cechowało konsekwentnie poznańskich Żydów i wciągu następnego półwiecza. Jeszcze w 1910 r. na 26 422 Żydów pruskich 26 400 podało się przy spisie ludności za Niemców, a tylko 22 za Polaków (por. M. Stecka „Żydzi w Polsce”, Warszawa 1921, s. 45). W zaborze rosyjskim tylko raz na kilka lat doszło do prawdziwego przełomu i „bratania się” polsko-żydowskiego w okresie bezpośrednio przed Powstaniem Styczniowym (by przypomnieć choćby piękną postać Żyda Michała Landego, który z krzyżem w ręku zginął od kuł carskich żołdaków w czasie patriotycznej manifestacji). Wkrótce po klęsce powstania, gdy rozsrożył się terror rosyjski w Polsce, większość Żydów uznała, że nie warto dłużej dzielić losu pokonanych Polaków i błyskawicznie się od nich zdystansowała. Szczególne oburzenie w polskich środowiskach wywoływało wykupywanie przez niektórych Żydów za bezcen majątków, skonfiskowanych przez władze carskie rodzinom polskim, zamieszanym w powstanie 1863 r.
Poparcie przez wielką część Żydów zaborców Polski: Rosjan i Prusaków doprowadziło do maksymalnego rozczarowania u polskich twórców w swoim czasie najbardziej nawet przychylnie ustosunkowanych do Żydów, od Bolesława Prusa po Aleksandra Świętochowskiego. Jakże wymowne pod tym względem są „Kroniki” Prusa z lat 1909-1910. Prus pisał wówczas: (...) Stosunek niektórych grup żydowskich do Polaków jest nie tylko niegodziwy, ale wprost - nieprzyzwoity (...) „litwacy” (tj. Żydzi przybyli z Rosji - J.R.N.) odgrywają rolę rusyfikatorów u nas, nawet obrażają nas, a Żydzi poznańscy wręcz głoszą, że zawsze walczyli przeciw Polakom w interesie Niemiec (...). Ileż to razy wobec Polaków i Rosjan socjaliści żydowscy czy nacjonaliści wykrzykiwali, że „Polska jest trupem gnijącym”, a „Polacy rasą znikczemniałą”. (...) Kiedy cala imigracja niemiecka, choćby sprzed stu lat, stała się naszą krwią, kością, sercem i duszą, masy żydowskie po wielu wiekach są nam obcymi; więcej nawet - niektóre grupy żydowskie przypominają armię, która toczy z nami walkę w celu wytępienia czy wygnania większej części [6] nas, a zamienienia reszty na swoich lenników, jeżeli nie niewolników! (...) (cyt. za: B. Prus „Kroniki”, t. XX, Warszawa 1970, s. 147,271,272).
- Za jakże licznych Żydów, szpicli i donosicieli w służbie carów
Historia odnotowała całe „legiony” antypolskich Żydów, szpicli i donosicieli. Mamy rozliczne dokumenty na temat donoszącym Moskalom Żydów w czasie powstania kościuszkowskiego i wojny 1812 r. (ogromna część Żydów trzymała wtedy za Moskwą). Do szczególnego „rozkwitu” doszło promoskiewskie szpiclowanie z kręgów żydowskich w dobie Królestwa Kongresowego. Maurycy Mochnacki w swym wielkim dziele „Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831” (Warszawa 1984, t. I, s. 95) pisał, że cała policja tajna, tak w Polszcze kongresowej i w guberniach naszych, jak we właściwej Moskwie przez Żydów była sprawowana. Znamienne też, że gdy lud warszawski zabrał się do wieszania zdrajców i szpiegów w sierpniu 1831 r., to głównie Żydzi, jako najgorsi donosiciele padli ofiarą tego wybuchu gniewu ludu. By przypomnieć choćby niektóre nazwiska powieszonych szpicli, począwszy od osławionego Joela Mojżesza Birnbauma po Czyżyka Herszke Jednorączkę, Ejzyka Lewkowicza Dzwarca, Abrahama Moszkowicza, Icka Mittelmana, Berka Blinnen-kranza czy Fajwela Jekowicza.
Losy polskie naznaczone zostały aż zbyt wielką ilością spisków zniweczonych przez denuncjacje promoskiewskich Żydów-donosicieli. Począwszy od historii aresztowania w 1797 r. Sebastiana Ciecierskiego na skutek denuncjacji wileńskiego Żyda Tobiasza Abrahamowicza. Aresztowanie doprowadziło w efekcie do wykrycia wszystkich uczestników polskiego spisku na Litwie i w Warszawie. Niewiele osób niestety wie o nikczemnej roli takich Żydów-donosicieli jak właściciel winiarni Nisel Rosenthal, który wydał na śmierć najsłynniejszego polskiego emisariusza Szymona Konarskiego, jak Artur Goldman, który wydał carskiej policji przywódcę Powstania Styczniowego Romualda Traugutta czy Lej-zor Butler, który wydał Waryńskiego. Przykłady tego typu można niestety długo, długo mnożyć. [7]
- Za koncepcje Judeo-Polonii
Za szczególnie oburzający przykład niewdzięczności wobec Polski trzeba uznać wysuwane wielokrotnie przez niektórych Żydów rosyjskich, niemieckich i polskich pomysły stworzenia tzw. Judeo-Polonii lub Judeo-Polski. Projekty te zmierzały do tego, żeby Polska jako prowincja rosyjska lub niemiecka musiała znosić szczególne uprzywilejowanie żydowskiej mniejszości narodowej, protegowanej na każdym kroku przez antypolski rząd zaborczy. Plany Judeo-Polonii groziły umocnieniem ostatecznego rozczłonkowania Polski z pomocą wysługujących się zaborcom Żydów. Ta haniebna sprawa jest wciąż jeszcze za mało znana, a przez dziesięciolecia PRL należała do najpilniej strzeżonych tematów tabu. Tym, którzy podważają w ogóle istnienie projektów Judeo-Polonii, traktując pisanie o nich jako wymysł antyżydowski, radzę jak najszybciej zajrzeć do wydanego w 1919 r. w Warszawie „Pamiętnika i zjazdu zjednoczenia Polaków wyznania mojżeszowego”. W książce tej, opisującej przebieg wielkiego, a dziś tak świadomie przemilczanego forum kilkuset Żydów - polskich patriotów, już na wstępie znalazło się stanowcze potępienie antypolskich pomysłów Judeo-Polonii. Inżynier Kazimierz Sterling, w referacie wygłoszonym na zjeździe, napiętnował projekt Judeo-Polonii jako śmiertelne zagrożenie dla Polaków, wskazując na jego autora - syjonistę rosyjsko-żydowskiego z Odessy -Wladimira Żabotinskiego. Groził on Polakom w artykułach, że jeśli nie pójdą na maksymalne ustępstwa wobec Żydów, to muszą się liczyć z tym, że ci pójdą na maksymalne antypolskie współdziałanie z rosyjskimi zaborcami.
W ślad za Żabotinskim z kolejnym projektem Judeo-Polonii tylko, że opartej o Niemcy, wystąpił we wrześniu 1914 r. tzw. Deutschen Komittee żur Befreiung der Russischen Juden (Niemiecki Komitet Wyzwolenia Żydów Rosyjskich), znany później z wielu polakożerczych działań i pomysłów. Sugerował on Niemcom powołanie na terenie ziem polskich dawniej zagarniętych przez Rosję państwa buforowego, które na trwałe rozczłonkowałoby ludność polską i zapobiegło jej możliwościom irredenty. Miało ono być zdominowane przez 6 milionów Żydów z Polski i Rosji. Żydzi związani z niemiecką kulturą i językiem dzięki swemu yidish byliby swego rodzaju Kulturtregerami niemieckiej cywilizacji w nowym protektoracie. [8] W skład utworzonego na terenach między Bałtykiem a Morzem Czarnym państwa buforowego wchodziłoby razem 6 milionów Żydów, 1,8 milionów Niemców, 8 milionów Polaków, 5-6 milionów Ukraińców, 4 miliony Białorusinów, 3,5 miliona Litwinów i Łotyszów.
Plan państwa buforowego był szczególnie niebezpieczny z polskiego punktu widzenia. Jego zrealizowanie doprowadziłoby bowiem do trwałego podziału narodu polskiego, z którego 11 milionów pozostałoby poza granicami nowego państwa buforowego. Tych zaś osiem milionów Polaków, którzy weszliby do nowego państwa buforowego, poddano by intensywnej germanizacji, prowadzonej przez Niemców i Żydów. Przy okazji zręcznie rozgrywano by przeciw Polakom wielomilionowe rzesze innych narodowości. Byłaby to prawdziwie śmiertelna pętla dla Polski.
Na szczęście dla Polaków Niemcy ostatecznie nie zdecydowali się na realizację tak niebezpiecznego dla nas planu Żydów niemieckich.
- Za rozliczne kampanie antypolonizmu
Niewiele osób w Polsce, patrząc na dzisiejszą ofensywę żydowskiego antypolonizmu zdaje sobie sprawę, że jest to już kolejna fala polakożerczych kampanii, rozpoczętych po raz pierwszy na międzynarodową skalę w czasie I wojny światowej. To wtedy właśnie duża część Żydów polskich, niemieckich i amerykańskich wstąpiła z najróżnorodniejszymi oszczerstwami na temat Polaków, nagłaśnianymi w różnych organach prasy europejskiej i amerykańskiej. Głównym celem ówczesnej kampanii antypolonizmu było zapobieżenie powstaniu niepodległej Polski. Dla bardzo wielu Żydów (poza patriotycznie polskimi Żydami - asymilatorami, stanowiącymi niestety tylko jedną dziesiątą część Żydów polskich), pojawiająca się od początku I wojny światowej wizja niepodległości Polski, i to Polski katolickiej, rysowała się jako prawdziwy koszmar.
Niepodległość Polski widziana była przez Żydów (także tych rewolucyjnych z SDKPiL na czele z Różą Luksemburg) jako groźba rozdzielenia trzech milionów Żydów polskich od trzech milionów Żydów rosyjskich. Robili więc co mogli, by temu zapobiec. Wbrew [9] jakimkolwiek faktom upowszechniano na całym świecie twierdzenia o okrutnych pogromach na Żydach, przeprowadzanych jakoby przez rozbestwionych Polaków. Miał to być dowód, że Polacy w żadnym razie nie dojrzeli do jakiejkolwiek niepodległości, zbyt są bowiem dzicy i niebezpieczni dla wszelkich nacji wokół. Ta trwająca kilka lat pełna niesamowitych kłamstw kampania przyniosła ogromne szkody dobremu imieniu Polski, pomimo prób jej przeciwdziałania ze strony grupy oburzonych antypolskimi oszczerstwami uczciwych Żydów. Kilku z nich opublikowało nawet odrębne pozycje książkowe w obronie prawdy o Polakach (Benjamin Segel, Bernard Lauer, Herman Feldstein i Emil Deiches). Żydowskim polakożercom nie udało się wprawdzie zapobiec przeszkodzeniu „wybiciu się Polski na niepodległość”, ale udało się im doprowadzić do narzucenia Polsce skrajnie niekorzystnego traktatu o mniejszościach narodowych w 1919 r.
Także w latach międzywojennych niejednokrotnie dochodziło do pojawiania się kolejnych fal antypolonizmu, zwłaszcza w niebywale oszczerczej części prasy Żydów amerykańskich. Nierzadko za atakami na Polskę i Polaków kryły się prosowieckie sympatie dużej części Żydów na Zachodzie. Od 1943 r. po wykryciu zbrodni w Katyniu rozpoczęła się - z inicjatywy sowieckiej - nowa fala żydowskiego antypolonizmu na Zachodzie. Ataki na Polaków jako rzekomych faszystów, antysemitów i nacjonalistów miały odwracać uwagę zachodniej opinii publicznej od sowieckich zbrodni, a zarazem przekonywać, że w tak ciemnym jak Polska kraju, jedynie twarda sowiecka pięść może być najlepszym zabezpieczeniem przed wybuchami polskiego „dzikiego antysemityzmu”. Nową, coraz bardziej zmasowaną ofensywę antypolonizmu, obserwujemy w ostatnich dziesięcioleciach, od filmów „Holocaust” i „Shoah” po „Shtetl” i książki J.T. Grossa. Cele są bardzo zróżnicowane, a żydowski antypolonizm korzysta bardzo często ze wsparcia niemieckiego i rosyjskiego antypolonizmu. Stąd takie motywy, jak chęć wybielenia Niemców kosztem Polaków, wspieranie się wzajemnie Niemców i Żydów w roszczeniach wobec Polaków, staranie się o upokorzenie Polski na arenie międzynarodowej, nader chętnie wspierane przez ciche intrygi Rosji. [10]
- Za rolę w partii zdrady narodowej - KPP
Już w czasie sowieckiego najazdu na Polskę zaznaczył się bardzo znaczący udział lewicowych środowisk żydowskich w poparciu dla bolszewickiej napaści (m.in. udział Feliksa Kohna i Józefa Unszlichta w samozwańczym „rządzie” komunistycznym na usługach Armii Czerwonej w Białymstoku. Ze środowiska żydowskiego wywodził się również trzon kierownictwa partii zdrady narodowej - Komunistycznej Partii Polski (KPP), w tym jej główny przywódca Adolf Warszawski (Warski). Żydowscy komuniści wspierali bez reszty agenturalny program KPP (poparcie dla roszczeń terytorialnych wobec Polski na wschodzie i na zachodzie. Jak pisał żydowski badacz Jeff Schatz, żydowscy komuniści stanowili 54 procent aktywnego kierownictwa KPP w 1935 r. W Warszawie w 1937 r. Żydzi stanowili aż 65 procent ogółu członków organizacji komunistycznej.
- Za zdradę Polski na Kresach w latach 1939-1941
W wydanej w 1999 r. książce „Przemilczane zbrodnie” szeroko opisałem już różnorakie przejawy zdradzenia Polski przez przeważającą część Żydów na Kresach wschodnich w latach 1939-1941. Pisałem między innymi o szerokim udziale Żydów w antypolskiej dywersji prosowieckiej we wrześniu 1939 r., o jakże licznych przejawach denuncjowania Polaków i układania list Polaków do wywiezienia na Sybir, o walce z polskimi tradycjami narodowymi i religią katolicką, o żydowskiej inteligenckiej Targowicy we Lwowie, o licznych przypadkach mordowania Polaków (m.in. Wymordowaniu dominikanów w Czortkowie przez żydowskich NKWD-zistów).
- Za zbrodnie w Koniuchach i Nalibokach
Ciągle niewiele się robi dla jak najszybszego zakończenia śledztwa (wszczętego przez IPN na skutek udokumentowanych nalegań Kongresu Polonii Kanadyjskiej) w sprawie mordów popełnionych na kilku setkach polskich mieszkańców wsi Koniuchy [11] i Naliboki, w tym wielu kobiet i dzieci. Ustalenie sprawców okrutnego mordu popełnionego 29 stycznia 1944 r. przez żydowskich partyzantów sowieckich na 300 polskich mieszkańcach wsi Koniuchy nie jest szczególnie trudne. Paru z nich bowiem wręcz chlubiło się swymi zbrodniczymi „dokonaniami”. Na przykład Chaim Lazar opisywał w książce „Destruction and Resistance” (New York, Shengold Publisher, 1985, s. 174-175): Pewnego wieczoru stu dwudziestu partyzantów z wszystkich obozów, uzbrojonych w najlepszą broń, wyruszyło w kierunku wsi. Było wśród nich około 50 Żydów, przewodzonych przez Jaakowa Prennera. o północy przybyli oni na koniec wsi i zajęli odpowiednie pozycje. Rozkaz nakazywał nie pozostawić ani jednej żywej duszy. Nawet zwierzęta domowe miały być wybite, a cała własność zniszczona... Sygnał dano tuż przed świtem. Wciągu niewielu minut otoczono wieś z trzech stron, z czwartej strony była rzeka i jedyny most, który znajdował się w rękach partyzantów. Partyzanci, z zawczasu przygotowanymi pochodniami, podpalali domy, stajnie i spichlerze, otwierając intensywny ostrzał domów... Półnadzy chłopi wyskakiwali z okien szukając drogi ratunku. Wszędzie czekały na nich jednak nieszczęsne kule. Wielu wskakiwało do rzeki i płynęło nią ku drugiemu brzegowi, ale i ich również spotka ten sam los. Misja została wypełniona w ciągu krótkiego czasu. Sześćdziesiąt rodzin liczących około 300 ludzi zostało zabitych; nikt z nich nie przeżył.
Potwierdzenie opisów rzezi dokonanej na polskich chłopach przez żydowskich partyzantów znajdujemy również w paru innych książkach żydowskich autorów, m.in. Isaaca Kowalskiego. Znane są nawet nazwiska niektórych żydowskich partyzantów uczestniczących w rzezi na Polakach: Israel Weiss, Schlomo Brand, Chaim Lazar, Jacob Prenner, Isaac Kowalski, Zalman Wolozni.
Pomimo że minęło już ponad pięć miesięcy od ogłoszenia przez IPN o wszczęciu śledztwa w sprawie mordu w Komuchach, ciągle nie słyszymy żadnych oficjalnych enuncjacji p. Kieresa na temat postępów tego śledztwa. Czy dlatego, że w Koniuchach zginęli „tylko” Polacy? A przecież w tym czasie, gdy tak niegodnie milczy szef IPN - p. Kieres, wyszły na jaw nowe informacje odsłaniające okrucieństwo zbrodni popełnionej przez komunistów żydowskich na mieszkańcach Koniuchów. Były to przede wszystkim wstrząsające relacje na temat masakry Polaków publikowane w polskiej gazecie wileńskiej „Naszej Gazecie” w marcu 2001 i w polonijnym periodyku „Gazeta” z Toronto z maja 2001 r. Oto fragmenty tych, jakże wstrząsających świadectw. [12]
W „Naszej Gazecie” z 29 marca 2001 r. czytamy m.in.: wyliczenie niektórych nazwisk osób zamordowanych nocą 29 stycznia 1944 r. przez żydowskich partyzantów sowieckich. Były wśród nich m.in. N. Molisówna, wiek ok. 1,5 roku, Marysia Tubinówna ok. 4 lat i całe rodziny, tak jak Zygmunt Bandalewicz (8 lat), Mieczysław Bandalewicz (9 lat), Stanisław Bandalewicz (45 lat), Józef Bandalewicz (54 lata), Stefania Bandalewiczowa (48 lat). Półtoraroczna córeczka Molisowej zginęła wraz z matką, gdy ta uciekała pośród kul trzymając ją na ręku. Andrzej Kumor cytuje w artykule „Gazety” w Toronto z 4-6 maja 2001 r. rozmowę z naocznym świadkiem tamtych wydarzeń Edwardem Tubinem (miał wówczas 13 lat). Tubin opisywał: Nie było różnicy, kogo złapali to wszystkich bili. Nawet kobietę jedną, uciekała tam w las ku cmentarzu, to nie strzelali, ale kamieniem zabili, kamieniem w głowę. Jak mamę zabili, to może z osiem kul po piersiach puścili (...). Wojtkiewicza żona była w ciąży i chłopak był, nie miał nawet dwa latka. Zabili ją, a chłopak został żywy. Przynieśli słomę, na nią rzucili, zapalili. Temu chłopaczkowi nogi poopalało - paluszki jemu odpadły. Przeżył pod tą matką. Jak zapalili to tylko nogi mu się spaliły. Było strasznie, było strasznie, nie przepuścili nikomu.
Dlaczego dokonano tego mordu na Polakach z Komuchów? Bo chciano „odpowiednio” odstraszająco ukarać mieszkańców wioski, która chciała się bronić przed ciągłymi rabunkami. Polscy chłopi zorganizowali jednostkę samoobrony, aby chronić wieś przed ciągłym rekwirowaniem żywności. Bo wieś już nie miała dosłownie środków do życia. Wileńska „Nasza Gazeta” z 29 marca 2001 r. przytacza relację naocznego świadka Liliany Narkowicz opisującą, że partyzanci dokonywali wciąż grabieżczych napadów, niczym bandyci. Nasi mężczyźni zbuntowali się. Nie mieliśmy, czym karmić własnych dzieci. U niektórych bieda aż piszczała.
Innym przykładem rzezi dokonanej na Polakach przez żydowskich partyzantów sowieckich był los miasteczka Naliboki w powiecie Stołpce, województwo nowogrodzkie. 8 maja 1943 r. o świcie 128 polskich mieszkańców tego miasteczka zostało wymordowanych przez partyzantów dowodzonych przez dwóch żydowskich dowódców Tuwię Bielskiego i Szolema Zorina. Wacław Nowicki, uratowany świadek tych wydarzeń tak opisywał w książce „Żywe echa” (Warszawa 1993) rzeź na Polakach, gdy o świcie przybyli partyzanci-mordercy: Godzina 5 rano, 8 maja 1943 r. Długa seria z kaemu rozpruła poniżej okien frontową ścianę naszego domu, stojącą pod nią kanapą - przeleciała przez pokój i ugrzęzła w przeciwległej ścianie zaledwie [13] kilka centymetrów nad naszymi głowami (...). Mama dopadła okna. -”Wieś plonie!” - krzyczy (...). o godzinie 7.00 ściany i jęki ucichły. Zewsząd wiało grozą śmierci i zniszczenia. Ocaleni od pogromu mogli teraz zobaczyć tragedię swego miasteczka i dokonanego w nim ludobójstwa. W niespełna 2 godziny zginęło 128 niewinnych ludzi. Większość z nich, jak stwierdzili potem naoczni świadkowie, z rąk siepaczy Bielskiego i „Pobiedy”.
Mordercy obojga płci wpadali do mieszkań i seriami z automatów unicestwiali we śnie całe rodziny, a obrabowane w pośpiechu (nawet z zegarków) domostwa palili i pijani od krwi z okrzykiem „hura” szli dalej mordować. Wielu zbudzonych nagłą strzelaniną i jękiem sąsiadów wylatywało na podwórko. Tych rozstrzeliwano z dziećmi pod ścianami chat. Jedni i drudzy wraz z domostwem obracali się w popiół. Daleko słychać było ryk bydła i rżenie zagrabionych koni. Podczas dantejskiego pogrzebu trudno było zidentyfikować pozostałe czasem tylko kończyny dzieci, rodziców, dziadków z rodów Karniewiczów, Łojków, Chmarów i wielu innych.
Warto tu dodać, że żydowski dowódca partyzancki Tuwia Bielski był wymieniony jednoznacznie jako sprawca rzezi w Nalibokach między innymi w publikowanym w „Magazynie Gazety Wyborczej” z 15 listopada 1996 r. tekście Jacka Hugo Badera „A rewolucja to miała być przyjemność”. Bader pisał tam m.in. cytując relacje partyzanckie z tamtych lat: Zaczęły się masowe rabunki wsi. l to nie było raz czy dwa, ale jedni wychodzili, drudzy wchodzili. Miejscowi zaczęli więc walczyć o chleb, organizowali polsko-białoruską samoobronę. My ją wspieraliśmy. Sowieci likwidowali. Wykańczali wioski. Derewno, Rubieszewicze, Starynki, Michałowo. W Nalibokach wyrżnęli 127 ludzi z samoobrony. Wszyscy mówili, że Naliboki zrobił Bielski. Wcześniej J. Hugo Bader pisał, że Tuwia Bielski był partyzantem żydowskim. Inny rozmówca Badera - Boradyn tak mówił o żydowskich partyzantach z oddziałów Tuwii Bielskiego i Szolema Zorina: Grupy rabusiów i tyle, którzy brali, od kogo popadnie. Jedzenie, dziecięce ubrania, pościel, łyżki, widelce, kosztowności...
Obraz uzupełnia w tekście Badera relacja b. żydowskiego partyzanta, dziś emeryta - Jakowa Rumowicza. Wspominał on: U nas prawie połowa to Żydzi byli, ale co to za partyzanci? Grabili tylko i gwałcili. [14]
...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]© 2009 Zaopiekuj się moim sercem - zostawiłem je przy tobie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates